Obgryzanie paznokci jest zmorą wielu osób. To bardzo zły nawyk, który uniemożliwia zapuszczenie paznokci i utrzymanie ich w dobrej kondycji. To problem z którym niektórzy borykają się od dzieciństwa i z którym nie potrafią sobie poradzić. Obgryzanie niszczy linię brzegową paznokci, a nawet całe płytki, powodując zwiększenie ich kruchości i łamliwości.
Dlaczego nie warto obgryzać paznokci?
– ze względów estetycznych, aby dłonie pięknie się prezentowały,
– ze względów zdrowotnych, ponieważ częste wkładanie rąk do ust powoduje spożywanie chorobotwórczych bakterii, które szczególnie kumulują się pod paznokciami,
– to złudny sposób eliminacji stresu, w psychologii tak zwana onychofagia.
Jak przestać obgryzać paznokcie – sposoby wyeliminowania nałogu obgryzania paznokci
Przede wszystkim ważna jest silna wola i samozaparcie. Warto sobie nieustannie przypominać z czym wiąże się nałóg obgryzania paznokci. Dobrze jest również znalezienie innego sposobu, który pozwoli na złagodzenie skutków stresu, na przykład uciskanie piłeczki antystresowej bądź aktywność fizyczna o dużej intensywności. Niektórym pomaga częste żucie gumy, która stanowi swojego rodzaju substytut podgryzanego paznokcia. Rynek również oferuje swojego rodzaju rozwiązania, na przykład zakup gorzkiego lakieru do paznokci, który ze względu na okropny smak skutecznie niweluje niezdrowe zapędy. Podobne efekty uzyskuje się po zastosowaniu gorzkiej oliwy z oliwek, a jednocześnie ma miejsce nawilżenie paznokcia.
W ostateczności, jeśli żaden z powyższych sposobów nie sprawdzi się, dobrze jest wykonać sobie manicure, np. paznokcie hybrydowe. Są one na tyle twarde, że uniemożliwiają zniszczenie płytek. Poza tym czynnik finansowy, związany z kosztami zabiegu również zniechęca do niszczenia paznokci.
Warto wszystkiego próbować, ale dobrze jest ułożyć sobie swojego rodzaju plan radzenia sobie z problemem. Można spróbować zacząć zapuszczać po jednym paznokciu, a następnie kolejne i kolejne, których nie będziemy obgryzać, aż dojdziemy do perfekcji i oduczymy niszczenia płytek.
